niedziela, 25 sierpnia 2013

Malowanki dla Boryska

Borys ma założony piękny zeszyt do logopedii. Co prawda muszę trochę uszczypnąć mamę, żeby częściej do niego zaglądała, ale i tak nie jest źle.
Borys uwielbia tworzyć historie, najlepiej podczas własnoręcznego malowania. Przenosimy się w świat morskich potworów, meduz i płetwala błękitnego. Jest walka, broń biologiczna (rozsiewane zarazki i bakterie) dzielnie zwalczana przez Borysa ogniem, tj. czerwoną kredką, zwaną oczywiście czerwonką.
Czasem Borys prosi mnie, bym narysowała coś w jego zeszycie. Uwielbiam to, bo mimo że nie potrafię pięknie rysować, Borysowi zawsze się to podoba i zawsze jest zachwycony i wdzięczny. A ja przemycam ćwiczenia logopedyczne przy okazji: np. każdy rysunek podpisuję sylabką, którą Borys musi wielokrotnie powtórzyć podczas kolorowania.
Czasem pytam, co sobie życzy, żebym mu namalowała. Pomysłów nigdy nie brak. Borys potrafi bez zastanowienia odpowiedzieć:
— Jaskinię.
— A co jest w takiej jaskini? — dopytuję zaskoczona, żeby zyskać na czasie i przypomnieć sobie, które to stalaktyty, a które stalagmity.
— Trolle — błyskawicznie "ułatwia" mi zadanie Borys.

piątek, 23 sierpnia 2013

Zosi szumi w buzi

Zosia dzielnie wytrzymuje całe zajęcia i już wie, że naklejki są na koniec. Szumimy sobie z obrazkami. Było "przedszkole", "szkoła", czas na "żłobek". Na rysunku mamy budynek i panią z wózkiem dziecięcym. Ciężko wydedukować, o co chodzi, ale ja widzę podpis, więc naprowadzam.
Zosia nie była nigdy w żłobku, więc nie wie, o co chodzi. Wyjawiam więc jej ten sekret, po czym następuje olśnienie:
— Aaaa! To tam urodził się Pan Jezus!

czwartek, 20 czerwca 2013

z czego to wynika

Rób to, co kochasz, a nie przepracujesz ani jednego dnia w swoim życiu.

Ciekawe, czy pan Konfucjusz pracował kiedyś z chmarą dzieci, że taki mądry. Czy miał sposób na to, jak nie zbankrutować na naklejkach dla Zosi, która co minutę chciała nową, w zamian oferując swoją obecność na zajęciach? Czy wiedział, co powiedzieć Piotrusiowi, żeby ten uwierzył, że zacznie kiedyś mówić tak, że inni go zrozumieją? Czym przekonać Eryka, że świat to nie tylko "stjazat sam" [strażak Sam - przyp. lc]? Co zrobić, żeby maleńka Maja choć raz zapomniała, że "nie może się uśmiechać, bo jest smutna" (a bez uśmiechu ciężko syczeć!)? Co narysować w zeszycie Boryskowi? Jak wyciąć z papieru kolorowego mamę Hani?

Ja to wiem, ciężko na to zapracowałam i ciągle kocham to robić. Tak, tak: zapracowałam, a kocham to robić.
Nie ma większej satysfakcji z pracy niż uśmiech dziecka. Niż to, że przybiega się po prostu przytulić. Niż to, że mówi, że będzie tęsknić. Niż własnoręcznie zrobiona laurka na pożegnanie. Niż obietnica, że z nową ciocią będzie równie pięknie pracować (chociaż będzie się wstydzić).

Gdy ktoś pyta, w czym tkwi sekret i gdy sama nad tym myślę, przychodzi mi tylko jedna odpowiedź do głowy. Szczerość. Jestem szczerze sobą i tyle. Może nie taka poważna jak na terapeutę przystało, może nie zawsze elokwentna. Jestem taka jak one. Jak dzieci.

niedziela, 16 grudnia 2012

Borys Naukowiec

Borys ma różne oblicza. Jednym z nich jest naukowiec. Ćwiczymy szereg szumiący, ale widzę, że leci mu z noska, więc podaję chusteczkę. Borys bierze ją i ukręca róg.

— Muszę zrobić taki róg, żeby wydłubać sobie gila.
— OK.

I natychmiast zrealizował swoje postanowienie.

— Ciociu, a czy ty wiesz, co to jest gil?
— Chyba wiem.
— Ale powiem ci. Gil to jest... to jest taka... — szuka słowa, kręcąc swoimi ogromnymi oczami. — Taka wydzielinka.

czwartek, 13 grudnia 2012

Zosia ćwiczy [z]

koza



Zosia właśnie obejrzała i nazwała kilka zwierząt.
— Zosiu, a to? Co to jest?
Słychać i widać wahanie...
— Kowca!