czwartek, 20 czerwca 2013

z czego to wynika

Rób to, co kochasz, a nie przepracujesz ani jednego dnia w swoim życiu.

Ciekawe, czy pan Konfucjusz pracował kiedyś z chmarą dzieci, że taki mądry. Czy miał sposób na to, jak nie zbankrutować na naklejkach dla Zosi, która co minutę chciała nową, w zamian oferując swoją obecność na zajęciach? Czy wiedział, co powiedzieć Piotrusiowi, żeby ten uwierzył, że zacznie kiedyś mówić tak, że inni go zrozumieją? Czym przekonać Eryka, że świat to nie tylko "stjazat sam" [strażak Sam - przyp. lc]? Co zrobić, żeby maleńka Maja choć raz zapomniała, że "nie może się uśmiechać, bo jest smutna" (a bez uśmiechu ciężko syczeć!)? Co narysować w zeszycie Boryskowi? Jak wyciąć z papieru kolorowego mamę Hani?

Ja to wiem, ciężko na to zapracowałam i ciągle kocham to robić. Tak, tak: zapracowałam, a kocham to robić.
Nie ma większej satysfakcji z pracy niż uśmiech dziecka. Niż to, że przybiega się po prostu przytulić. Niż to, że mówi, że będzie tęsknić. Niż własnoręcznie zrobiona laurka na pożegnanie. Niż obietnica, że z nową ciocią będzie równie pięknie pracować (chociaż będzie się wstydzić).

Gdy ktoś pyta, w czym tkwi sekret i gdy sama nad tym myślę, przychodzi mi tylko jedna odpowiedź do głowy. Szczerość. Jestem szczerze sobą i tyle. Może nie taka poważna jak na terapeutę przystało, może nie zawsze elokwentna. Jestem taka jak one. Jak dzieci.